... przed zakupami w sklepie http://www.smyk-s2.pl/ lub u tego samego sprzedawcy na allegro: http://allegro.pl/show_user.php?uid=9774760
Nasze dziecko wymarzyło sobie na gwiazdkę samochód, który niestety niedostępny jest w Szwajcarii. Postanowiliśmy więc zakupić go na allegro. Sprzedawca nie widział problemów w dostawie za granicę, cena przesyłki była tez znośna, tak więc 29 listopada zakupiłam i od razu zapłaciłam za samochód dla naszego starszego synka. 30 listopada dostałam od sprzedawcy informację, że paczka została wysłana, oraz link do jej monitorowania. Pod wskazanym linkiem nie było co prawda żadnych informacji na temat naszej paczki, ale pomyślałam sobie - do Świąt jeszcze dużo czasu, poczekam cierpliwie. Jednak gdy po 2 tygodniach paczka nie doszła postanowiłam wykonać telefon do firmy kurierskiej. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że paczka w podanym przeze mnie dniu (oraz dzień przed i po) na mój adres nie została nadana, a tak w ogóle to numer paczki jest o jedną cyfrę za długi. Dzięki sugestiom pracownika tejże formy kurierskiej udało mi się ustalić kto tak naprawdę moją paczkę wiezie. Kolejny telefon i jeszcze większe zdziwienie - paczka owszem została nadana 30 listopada, jednak od tamtego czasu czeka w magazynie na dopełnienie przez nadawcę formalności związanych z faktem, że jest wysyłana poza Unię Europejską. Telefon do sprzedawcy - jeden, drugi, trzeci, dziesiąty itd przez jakieś 4 godziny. Najpierw nikt nie odbierał a potem telefon był wyłączony (jedyny kontakt to numer komórkowy). Od 8 rano dnia następnego znów próby dodzwonienia się. Tym razem za którymś podejściem udane. Sprzedawca oczywiście twierdził, że paczka powinna (jak najbardziej, tylko czemu nie jest) być już w drodze. Po moim upartym twierdzeniu, że wręcz przeciwnie, jeszcze nie opuściła kraju, sprzedawca rzucił nazwa jakiejś formy kurierskiej (już trzeciej), ze stwierdzeniem, że odpowiednie dokumenty już zostały wysłane do oclenia i on nie wie ile to będzie kosztować. Na nic moje zapewnienia, że ewentualne cło ZAWSZE płaci odbiorca dopiero w kraju odbioru, gdzie jest naliczane (tak się składa, że mam w rodzinie celniczkę, która to potwierdziła). Pan tylko stwierdził, że zorientuje się o co chodzi i da mi znać. Gdy koło 14 ciągle nie dostałam żadnej wiadomości - kolejne próby dodzwonienia się - po około półtorej godziny znów (o dziwo) się udało. No i co - no i nic - ciągle nie wiadomo dlaczego moja paczka nie chce rozstać się z magazynem. Wreszcie tuż przed 18 telefon - żeby paczka została wysłana muszę dopłacić 130zł opłaty celnej (prawie 50% wartości zabawki), inaczej nic z tego. I jeszcze stwierdzenie, że jest to standardowa opłata do każdej paczki (jakbym kupiła coś za 50zł też musiałabym dopłacić 130? szkoda, że nie zapytałam). Cóż miałam zrobić. Kulturalnie podziękowałam za zabawkę i poprosiłam o zwrot pieniędzy. Nie wiem jak dałam rade tak ładnie to zrobić, wszystko się we mnie gotowało - trochę ponad tydzień do Świąt, młodszemu synkowi kupiliśmy (gdzie indziej oczywiście) samochód z tej samej serii mając nadzieję, że powstrzyma to kłótnie o zabawki, a auto dla starszego nie dotrze. Jeszcze tego samego dnia, a właściwie wieczora, znalazłam na allegro sprzedawcę mającego to samo auto, który zapewnił mnie, ze jest w stanie rano wysłać paczkę priorytetową i jest duża szansa, że dotrze na czas. I rzeczywiście, dziś o 9 rano dostałam maila z numerem paczki wysłanej o 8:16. To się nazywa ekspresowa wysyłka, mam nadzieję, że dostawa będzie wystarczająco szybka żeby dotrzeć przed Świętami. Jeśli nie to synek ma w lutym urodziny, więc problem prezentu będzie z głowy i długo na niego czekał nie będzie.
Dla tych co teraz pewnie pomyśleli, że rozpieszczone dziecko wymyśliło sobie zabawkę z kosmosu a rodzice zrobią wszystko, żeby ją dostało - otóż nie. Synek od 2 lat ma skarbonkę, w której dzielnie gromadzi pieniążki. Czasami dostaje jakieś drobne tak po prostu, a często na nie "zarabia", np. Odprowadzając wózek zakupowy. Jak już nazbiera na coś, co bardzo chciałby mieć idziemy z tą skarbonką do sklepu, on wybiera sobie zabawkę i sam za nią płaci. Ostatnio bardzo nas zdziwił - wybrał sobie jedno pudełko klocków, następnie wybrał w półki drugie i powiedział, że to będzie dla Piotrusia (czyli młodszego brata). Pomaszerował do kasy i z własnej skarbonki zapłacił za oba. Nie jest więc rozpieszczonym bachorem, który dostaje zawsze to co chce. A skarbonkowe zakupy też związane są z ciężki wyborem - która zabawkę z listy "chciałbym mieć" ma sobie wybrać.
Zdenerwowała mnie mocno cała ta sytuacja. Do tej pory wydawało mi się, że jak ktoś dużo sprzedaje, a przy tym ma dobre opinie, to lepiej się sprawdzi niż taki mały sprzedawca, co być może dopiero zaczyna swą przygodę z handlem w internecie. Najwyraźniej jednak takiemu małemu bardziej zależy na dobrej opinii i zadowoleniu klienta.
Przepraszam za to długaśne zanudzanie. Obiecuję już niedługo post w temacie kuchennym.
Trzymajcie proszę kciuki, żeby paczka doszła na czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawiony po sobie ślad:)