Jedno z moich ulubionych dań, które dosyć często pojawia się na naszym stole. Do tej pory jadła je tylko moja rodzinka, ale w niedziele po raz pierwszy ugotowałam je dla znajomych. Najpierw nieśmiało nałożyli sobie małe porcje, a potem każdy wziął dużą dokładkę, więc chyba naprawdę im smakowało:)
Składniki (dla 4 osób)
- 0,5 kg piersi z kurczaka
- 2 średniej wielkości cebule
- 1 papryczka chilli (ja dodaję pół, ale jak ktoś lubi bardzo pikantnie to może dać całą)
- ok 1,5 cm świeżego imbiru
- pęczek kolendry
- olej z orzeszków ziemnych (można zastąpić roślinnym)
- łyżka masła
- pasta curry (np czerwona)
- sól morska
- świeżo zmielony czarny pieprz
- 400g puszka pomidorów
- 400 ml puszka mleczka kokosowego
- 200 g jogurtu naturalnego
- płatki migdałowe
Umyte piersi z kurczaka kroimy na 2-centumetrowe paseczki. Cebule obieramy i drobno kroimy. Chili bardzo drobno siekamy, usuwając z niego najpierw nasiona. Imbir obieramy i również drobniutko kroimy. Z gałązek kolendry obrywamy liście, odkładamy na bok a gałązki dokładnie siekamy.
Do rozgrzanego dużego rondla wlewamy kilka łyżek oleju i dodajemy masło. Dorzucamy cebulę, chili, imbir i posiekane gałązki kolendry. Dusimy przez około 10 minut, aż cebula nabierze ładnego złotego koloru. Następnie dodajemy pastę curry i piersi z kurczaka. Mieszamy wszystko dokładnie tak, żeby mięso pokryło się pastą. Przyprawiamy solą i świeżo zmielonym pieprzem Dorzucamy pomidory, wlewamy mleczko kokosowe. Jedną z puszek napełniamy wodą, wlewamy ją do garnka i ponownie mieszamy. Nie musimy wlewać od razu całej puszki wody. Nie chcemy, żeby sos wyszedł nam zbyt rzadki, możemy więc dolewać po trochu w czasie duszenia mięsa. Ja zazwyczaj nie zużywam całej puszki wody.
Dusimy na małym ogniu przez około 20 minut, sprawdzając regularnie czy curry się nam nie przypala i dolewając w razie potrzeby więcej wody. Kiedy mięso jej już gotowe sprawdzamy smak sosu, doprawiając jeszcze solą i pieprzem w razie potrzeby.
Podajemy polane łyżka lub dwiema jogurtu (opcjonalnie, łagodzi pikantność potrawy), posypane liśćmi kolendry i płatkami migdałów. Serwujemy z ryżem i chlebkiem naan (przepis TUTAJ).
Niestety nie udało mi się zrobić fotki po nałożeniu curry na talerze, zbyt szybko znikało.
Smacznego:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawiony po sobie ślad:)