...... czyli pizza zamknięta w pierogu. Miła odmiana:) Nadzienie - powstrzymuje nas tylko wyobraźnia. Mięsne, warzywne, czy też mieszane. Ja akurat użyłam tego co po prostu było w lodówce - salami, papryka, oliwki, pomidory, wszystko posypane startym żółtym serem.
Składniki:
- 3 szklanki mąki pszennej
- 1 łyżeczka soli
- 8 g suchych drożdży lub 16 g świeżych
- 3 łyżki oliwy z oliwek
- około 1 i 1/2 szklanki ciepłej wody
Przesianą mąkę mieszamy z solą i suchymi drożdżami (ze świeżych należy zrobić wcześniej rozczyn i odstawić na jakies 15 minut, żeby "ruszył"). Dodajemy ciepłe mleko i 2 łyżki oliwy. Wyrabiamy dokładnie do uzyskania miękkiego ciasta (ja, jak ostatnio wszystkie ciasta drożdżowe, wyrabiałam mikserem). Formujemy kulę lekko naoliwiamy (ja po prostu wylałam odrobinę oliwy na ręce i "ugłaskałam" kulę, aż cała była lekko tłusta) i zostawiamy do podwojenia objętości w ciepłym miejscu.
Po wyrośnięciu ciasto jeszcze raz lekko wyrobić, podzielić na 4 części i każdą cienko rozwałkować. Na połowę każdego koła nałożyć nadzienie, zostawiając od brzegu około 1 cm na sklejenie. Nadzienie posypać startym serem, brzegi posmarować wodą a ciasto zgiąć w połowie i dokładnie skleić.
Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni. Przed pieczeniem calzone smarujemy roztrzepanym jajkiem. Można je również posypać suszonym oregano.
Pieczemy przez około 20-25 minut (do uzyskania złotego koloru). Podajemy zaraz po wyjęciu z piekarnika.
Wyszły mi z tej porcji 4 naprawdę duże calzone.
Smacznego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawiony po sobie ślad:)